Wyspy Salomona Nieodkryty archipelago
Oczywiście, że odkryty przez hiszpańskiego nawigatora Alvaro Mendaña de Neyra w XVI wieku, ale też do dzisiaj jest nieodkryty przez tzw. masowego turystę. Mendaña znalazł tutaj złoto i myślał, że jest to złoto legendarnego króla Salomona. To właśnie na jego cześć i jego imieniem nazwał te wyspy.
Turystycznie kraj ten pozostaje daleko w tyle za pobliskim archipelagiem Fidżi czy Vanuatu. Infrastruktura tu skromna – ot, parę hoteli i ośrodków wypoczynkowych, głównie w Honiarze oraz kilka na Malaicie i Nowej Georgii. Wyspy są niezwykle urodziwe – koralowe wysepki, białe plaże, pokryte dżunglą góry z najwyższym szczytem przekraczającym wysokość polskich Rysów, a ponadto niezwykle bogata, egzotyczna dla nas kultura.
Problemy i nadzieje
Dzisiaj, głównie dzięki międzynarodowej pomocy finansowej, głównie Australii i Nowej Zelandii, Wyspy Salomona nadrabiają cywilizacyjne zaległości. W Honiarze, Auki, Mundzie, Gizo i innych ważnych ośrodkach powstały nowe obiekty biurowe oraz centra handlowe. W prasie sporo pisano o wznowieniu eksploatacji złota w górach prowincji Guadalcanal oraz o odkryciu nowych zasobów tego kruszcu na wyspie Fauro w Prowincji Zachodniej, a także o wznowieniu wydobycia niklu w prowincji Isabel. Opieka medyczna jest bolączką tego kraju. W ramach misji międzynarodowych przyjeżdżają tutaj lekarze i pielęgniarki z całego świata. Walczą coraz skuteczniej z największą plagą wysp – malarią, a także z AIDS. Coraz większą wagę przykłada się do szkolenia własnej służby medycznej. W prasie wyczytałem, że kilkudziesięciu młodych Salomończyków kształci się na uczelniach medycznych na Kubie. Rozwija się również szkolnictwo. Walka z analfabetyzmem stała się priorytetem dla miejscowych władz.
Honiara – serce kraju
Każdą podróż na te wyspy trzeba zacząć od Honiary, bo tutaj znajduje się jedyne lotnisko międzynarodowe, wybudowane w czasie wojny przez Amerykanów w miejscu nazywanym Henderson Fields. Stolica ma bezpośrednie połączenia lotnicze z Australią, Papuą Nową Gwineą, Vanuatu i Fidzi. Miejscowe linie Solomon Airlines łączą najważniejsze wyspy archipelagu. Po wylądowaniu w Honiarze z komfortu klimatyzowanej kabiny przeniosłem się w gorący klimat równikowy. Wyspy leżą kilka stopni na południe od równika i nawet w tzw. porze suchej jest tu wilgotno i duszno, nic więc dziwnego, że w ciągu kilku minut koszula przylgnęła do spoconego ciała. Z niemal pełnego samolotu lecącego dwa razy w tygodniu z australijskiego Brisbane wysiadło mniej więcej tyle samo białych, co ciemnoskórych Melanezyjczyków. Ci drudzy mieli szczęście wyemigrować do Australii i pracować tam. Teraz przyjeżdżają w odwiedziny do rodzin, którym pomagają finansowo.
Po ochłodzeniu się w basenie hotelowym, przyzwoitego hotelu King Solomon (uwaga: w pisowni angielskiej Solomon, w polskiej zaś Salomon), wyruszyłem na miasto. Honiara to prawie 60. Tysięczne miasto i największy port morski kraju rozrzuconego na olbrzymim, ok. 1,2 mln km2 obszarze Pacyfiku. Cały archipelag składa się
z prawie 1000 wysp, z których zamieszkanych jest ok. 350, a ponad 600 to pole do popisu dla Robinsonów Cruzoe. Następnie pojechałem na wzgórza Skyline Ridge. Amerykanie wznieśli tam imponujący memoriał poświecony walkom w tym rejonie Pacyfiku. Na marmurowych tablicach wykuli nazwy okrętów swoich i japońskich, zatopionych w wodach okalających Guadalkanal.
W darze od USA
Położony na wzgórzu nad Honiarą budynek parlamentu swoim wyglądem przypomina z daleka zbiornik na wodę. Szczyt budynku zwieńcza coś w rodzaju beczki z blachy falistej. Sala obrad w kształcie rotundy ma świetną klimatyzację i akustykę. Pomyślałem, że w dusznym klimacie tropików, to wymarzone warunki do debat dla 50 deputowanych reprezentujących 9 prowincji kraju. Wybudowany w połowie lat 90. gmach parlamentu to dar Amerykanów, którzy w ten sposób odwdzięczyli się mieszkańcom archipelagu za pomoc jakiej udzielili im podczas walk z Japończykami w czasie II wojny światowej. A były to walki niezwykle zacięte. Gdyby japońskiej flocie udało się pokonać Amerykanów na Guadalcanal i całym archipelagu, wówczas zagrożona byłaby bezpośrednio Australia. Ślady morderczych walk, w formie rdzewiejących łodzi i okrętów wojennych, kryją wody otaczające Guadalcanal i inne wyspy archipelagu. W gęstych, tropikalnych lasach napotkać można wraki samolotów, czołgów i dział. Ten okres historii Wysp Salomona uwiecznił James Jones w powieści „Cienka czerwona linia”, zekranizowanej w końcu lat 90. ubiegłego stulecia.
Polskie ślady
W pokładowym magazynie Solomon Air spotkałem się z nazwiskiem Richard Majchrzak, fotografem i właścicielem sklepu – galerii w centrum Honiary w prestiżowym na Wyspach NPF Plaza. Ojciec Richarda urodził się pod Poznaniem, a on w Niemczech. Na Wyspach Salomona ożenił się z piękną Melanezyjką Naomi i tutaj pozostał. Razem prowadzą swój mały biznes z miejscowymi wyrobami artystycznymi. Richard jest też wziętym fotografem, a jego widokówki sprzedają galerie i sklepy w całej Honiarze. Nie zna języka polskiego, ale na widok rodaka bardzo miło zareagował. Przedstawił mnie swojej egzotycznej małżonce Naomi, pochodzącej z regionu Nowa Georgia i opowiedział mi trochę o miejscowych zwyczajach. Jednym z największych wydarzeń w powojennej historii wysp była pielgrzymka Jana Pawła II w maju 1984 roku. Domyślam się, że ze względu na klimat była to jedna z trudniejszych podróży papieża Polaka. Na poczcie kupiłem okolicznościową kopertę i znaczki upamiętniające to wydarzenie.
Sztuczne wyspy
Z Honiary poleciałem do Auki na Malaicie. Bezpośredni lot miał trwać ok. 40 minut, ale okazało się, że trwał prawie 2 godziny, bo samolot poleciał jeszcze do wioski po drugiej stronie wyspy. Tam zgrabnie lądował na nierównej łące. Pilot z bagażnika wyjął jakieś paczki, po czym odlecieliśmy. Z niecierpliwością oczekiwałem następnego dnia, który miałem spędzić na jednej z setek usypanych przez mieszkańców wysepek w lagunie Langa Langa. To miejscowy zwyczaj budowania w płytkich wodach sztucznych wysepek, na których wznosi się domy mieszkalne. Każde nowe małżeństwo taką wyspę usypuje, a raczej układa z wydobywanych z dna laguny skał koralowych. Sztuczna wyspa, na którą popłynęliśmy, należy do Sary i jej męża Gustava, Australijczyka niemieckiego pochodzenia. Gustava martwi globalne ocieplenie. – Popatrz, oto naukowy dowód – mówi do mnie. Na tym słupku, gwoździem zaznaczam najwyższy poziom wody w lagunie. Gwóźdź wbijam coraz wyżej. W ubiegłym roku był 2 centymetry niżej. W grudniu, podczas największych przypływów zdarza się, że woda niemal zalewa naszą wyspę i wdziera się do domu oraz ogródka z warzywami i kwiatami. Obecnie, po podwyższeniu o metr części wyspy, Gustav buduje nowy dom. Do grudnia zostało parę miesięcy, twierdzi, że na pewno zdąży przed wysoką wodą. Bungalowy Sary i Gustava są proste, wybudowane w stylu melanezyjskim, ale bardzo czyste, a nad łóżkami wiszą moskitiery.
Pieniądze z muszelek
Osobliwością rejonu Langa Langa jest oryginalna waluta – pieniądze od wieków wykonywane z muszelek. Używa się ich do dzisiaj, aczkolwiek w znacznie mniejszej skali niż kiedyś. Ich wytwarzaniem zajmują się kobiety, które obtłukując młotkiem na pniaku krawędzie muszli, nadają im okrągły kształt. W zależności od koloru – muszelkowe pieniądze mają większą lub mniejszą wartość. Tak jak od wieków również i dzisiaj młody chłopak może się za nie wkupić w łaski rodziny swojej wybranki, a dla panny młodej muszelkowa waluta to ciągle nieodzowna część posagu. Jak opowiadali mi miejscowi, jeszcze dzisiaj można za muszelkowe pieniądze kupić warzywa, a nawet świnie.
Koralowce i wraki
Lotnisko w Munda – to pozostałość z czasów wojny. Bardzo długie i szerokie nie pasuje do baraku obecnego terminalu. Betonowy pas startowy wybudowali Amerykanie, a lądowały na nim największe bombowce. Dzisiaj lądują tu niewielkie samoloty Solomon Airlines, a kiedy nie lądują lotnisko służy do gry w piłkę nożną. W Munda, a potem w Gizo, stolicy Prowincji Zachodniej, spędziłem kolejne dwa dni. Munda leży na brzegu laguny Roviana, którą w ciągu dnia przemierzają liczne łodzie i czółna. Laguna jest jakby autostradą łączącą wyspy i wysepki Prowincji Zachodniej, w tym jej stolicę Gizo. Sympatyczna instruktor nurkowania, Australijka, zachwalała podwodne uroki tego rejonu twierdząc, że rafa koralowa jest tutaj piękniejsza niż australijska. Zdecydowałem się jednak na rejs czółnem po lagunie. Mój przewodnik Simon pokazywał mi podwodne doły pochodzące z wybuchów bomb lotniczych w czasie walk Amerykanów z Japończykami. W gęstym zaś buszu widziałem wrak dużej barki wojennej i szczątki samolotów. Miejscowi nie mają sprzętu ani pieniędzy na usuwanie wielotonowych wraków, a Amerykanie nie reagują na ich listy w tej sprawie.
Krokodyle i... geografia
Kiedy przepływaliśmy w pobliżu mangrowców zapytałem Simona o krokodyle. – Są – odpowiedział szczerze. – Niedawno pięciometrowy gad wychodził rankiem na brzeg obok bazaru w Mundzie Odwiedzał handlarzy przez ponad tydzień. Rodzice zaczęli się bać o dzieci, które lubią bawić się w wodach laguny. Policja musiała gada zastrzelić, mimo iż oficjalnie krokodyle są pod ochroną. Kiedy przypłynęliśmy na piaszczystą plażę jednej z wysepek laguny, Simon zapewniwszy mnie, że w tym miejscu nie ma krokodyli, zaproponował odświeżającą kąpiel. Wykąpałem się jednak w niemal ekspresowym tempie! Mój przewodnik okazał się bardzo interesującą osobą. Mówił mi, że nie chodził do żadnej szkoły, że jest samoukiem. Kiedy powiedziałem mu, że jestem z Polski pochwalił się iż wie, że Polska leży w Europie, że na zachodzie graniczy z Niemcami, na wschodzie z Rosją a na południu... z Jugosławią. Skorygowałem jego informacje i wspólnie na piasku nakreśliliśmy aktualną mapę Europy. Obiecałem, że następnym razem przywiozę mu aktualny atlas świata. Pomyślałem sobie przy tym, ilu Polaków, nawet bardzo wykształconych, wie z jakimi państwami sąsiadują Wyspy Salomona i w ogóle– gdzie one leżą?
BOGUSŁAW NOWAK
bogdan@greenlitetravel.co.nz
Informacje praktyczne
- Położenie i ludzie: Wyspy Salomona leżą w południowo-wschodniej części Oceanu Spokojnego w Melanezji. Powierzchnia archipelagu, liczącego prawie 1000 wysp, wynosi 29 785 km2. Zamieszkuje je 450 tys. osób, głównie Melanezyjczyków. Mieszkają tu także Chińczycy, głównie w Honiarze oraz kilka tysięcy białych, przede wszystkim z Australii i Nowej Zelandii. Wyspy obecnie są członkiem Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Głową państwa jest gubernator generalny. Wybory parlamentarne odbywają się co 4 lata.
- Język: głównym językiem jest tzw. Pijin English, mieszanka dialektów i języka angielskiego. Melanezyjczycy posługują się 87 dialektami.
- Waluta: dolar salomoński, 1 SBD to ok. 0,40 PLN. Kartami kredytowymi można płacić w lepszych hotelach. Na zakupy najlepiej wybrać się z gotówką.
- Wiza: wizę turystyczną otrzymuje się na lotnisku na okres do 3 miesięcy. Należy mieć paszport ważny minimum 6 miesięcy od daty wyjazdu, bilet powrotny oraz środki finansowe na czas pobytu. Wiza kosztuje 40 dolarów salomońskich.
- Zdrowie: podróżowanie po Wyspach Salomona wymaga dobrego zdrowia ze względu na tropikalny klimat. Tabletki przeciwko malarii czy szczepienie przeciw tężcowi są wskazane.
- Bezpieczeństwo: wyspy ogólnie uważane są za bezpieczne. Maczety, które miejscowi noszą powszechnie, służą tylko do wycinania krzewów i trawy w dżungli.